Cierpliwość jest jednym z filarów chrześcijaństwa, wymierzonych przeciw wszelkiemu buntowi, wszelkiej
rewolucji, wszelkiej zmianie. Cierpliwość jest opium, które oszałamia ludzi i wpędza ich w głęboką śpiączkę. Poruszają się jak roboty. Zapominają o tym, że są eksploatowani, że wysysa się ich krew. Pozwalają na to.
Biblia mówi, że nie powinno się niczego zmieniać, ani nawet próbować zmienić, ponieważ Bóg uczynił wszystko doskonałym. Jest to ostateczna wypowiedź przeciw rewolucji, zmianie, ewolucji, polepszaniu losu biedoty i chorych. To fundamentalne motto chrześcijaństwa: "niczego nie zmieniać", oznacza śmierć dla ludzkości, śmierć dla tej pięknej planety.
Chrześcijaństwo jest najbardziej przestarzałą religią. Wszystkie jego założenia są absurdalne. Człowiek musi się pozbyć wszystkich religii, w tym chrześcijaństwa, w przeciwnym bowiem wypadku nigdy nie będzie zdrowy, nie stanie się jednością, nigdy nie pozna radości i błogosławieństw życia. Nigdy nie pozna prawdy. Jeśli religie nadal będą istnieć, całą ludzkość wpędzą w szaleństwo. Nadszedł czas, aby pozbyć się chrześcijaństwa i wszystkich tak zwanych religii, będących różnymi odmianami tej samej głupoty.
W pewnej szkole chrześcijańska nauczycielka spytała ucznia:
- Jak można dostać się do nieba?
- Na początku musi się popełnić grzech - odparł.
- Co?! - powiedziała.
- Tak. Z tego, co pani mówiła wywnioskowałem, że najpierw trzeba popełnić grzech, potem Bóg ci wybaczy; w przeciwnym bowiem razie, co miałby do wybaczenia? Jeśli nie będzie mógł nikomu wybaczyć, będzie czuł się bardzo smutny. Uszczęśliw go, popełń tyle grzechów, ile tylko będziesz w stanie. Bóg jest dobry, Bóg jest miłością, Bóg jest współczuciem, on wybaczy. Siedzi tam całą wieczność w jednym tylko celu: aby wybaczać ludziom. Ufaj w boskie miłosierdzie, popełnij grzech! Oto droga do nieba.
Starożytna opowieść wspomina o pewnym człowieku, który znalazł prawdę. Bardzo podekscytowany tym mały diabeł przybiegł do starego diabła i spytał go, co tutaj robi, dlaczego siedzi sobie tak spokojnie, kiedy tam ktoś odkrył prawdę. Cały nasz interes się zawali! Stary diabeł w spokoju palił cygaro. W końcu powiedział:
- Synu mój, uspokój się. Zapal papierosa. Moi ludzie już tam dotarli.
- Ale ja przychodzę stamtąd, a żadnych diabłów nie widziałem! -odparł mały diabeł.
- Diabły nie są potrzebne, moi ludzie już tam dotarli. - rzekł stary diabeł - To są księża, to są rabini, to są papieże, to są śankaraczarjowie, to są immamowie. Już tam są. Oni zorganizują prawdę, a kiedy ją zinstytucjonalizują, będzie skończona! Otoczą człowieka i nie pozwolą ludziom zbliżyć się do niego. Zinterpretują człowieka, a w swej interpretacji zatracą prawdę.
Pewnego razu zachodni dziennikarz spytał Śri Ramanę, jednego z największych mędrców tego stulecia:
- Czy wierzysz w Boga?
- Nie - odparł Śri Ramana.
Mężczyzna był zaszokowany; słyszał, że ten człowiek urzeczywistnił Boga, a teraz mówi, że nie wierzy w Boga! Powtórzył pytanie i zapytał, czy właściwie go zrozumiał.
- Słyszałem. Czy zrozumiałeś, co powiedziałem? Nie wierzę w Boga, ponieważ wiem. Nie ma potrzeby, by wierzyć. Wiem, że cała egzystencja jest boska. Nie ma osobowego Boga. Każda cząstka tego wszechświata jest boska. Wiem to. Nie jest to sprawa wierzeń.